fot. własne |
W żadnym innym dniu w życiu, tak się na coś bezsensownie nie naczekałem. Półtorej godziny na dworcu PKP na opóźniony pociąg, półtorej godziny na stadionie na mecz i godzinę na stadionie na odwołanie meczu. Przejechałem na marne ponad 500 km. Pół dnia w podróży. Inni mieli jeszcze gorzej, ale mnie na dzisiejszym meczu Polska - Anglia na pewno nie będzie.