wtorek, 20 listopada 2012
Wtorek z siatkarską Ligą Mistrzyń
Reprezentanci rozjechali się do swoich klubów, w tym tygodniu wreszcie wróciła Liga Mistrzów. Zatem Spartak - Barcelona? Nic z tych rzeczy. Wybrałem siatkarską Ligę Mistrzyń i spotkanie Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Azerrail Baku, na żywo, prosto z hali. Jak wrażenia?
Był to chyba mój pierwszy mecz siatkówki w tym roku. Po ostatniej czarnej serii (zawsze jak przychodziłem, to w plecy), powiedziałem sobie dość: koniec z siatką, tym bardziej kobiecą. Te wszystkie słabe zagrywki, słabe odbiory i niewymuszone błędy. Ileż można to oglądać i za to płacić?
Dzisiaj postanowiłem jednak się przełamać, w ramach odskoczni poczuć atmosferę zagłębiowskiego pikniku. Zaczęło się od biletu (15 zł - przeżyłem, a przyzwyczajony do wnoszenia opłat za wejściówki nie jestem), po chwili dołączył popcorn, a za kilkanaście minut cola (jak szaleć, to na całego). W głośnikach zabrzmiał Weekend i "Ona tańczy dla mnie". Zapowiadało się ciekawie.
Jako, że ostatnio w hali byłem dość dawno, z zaciekawieniem wypatrywałem zmian. Na pierwszy rzut oka chłopcy nadal w swoim tempie zbierali na oprawę ("wrzuć chociaż 20 groszy"), za chwilę ukazały się pustki na sektorach. Trochę szkoda, że średnia wieku nadal wynosi plus-minus 50 lat. Siatkówka w Dąbrowie, mimo sporych nakładów finansowych miasta, nadal szału nie robi (ale na pewno większy niż koszykówka). Jest wprawdzie coś na kształt "młyna", który tworzy ok. 40 osób w szalikach, na stojąco oglądających spotkanie, śpiewających proste kibicowskie pieśni w rytm uderzeń bębna. Potem pojawiły się nawet 4 flagi i... rasistowskie buczenie pod adresem Megan Honge. Wprawdzie zabrakło swobodnie rzucanych "kurw" i "chujów", ale postęp i tak odnotowałem.
Jednak największą dla mnie nowością była postać... konferansjera, animatora meczu. Chłopak w okularach, przyodziany w szalik i mikrofon, któremu gęba przez CAŁE spotkanie się nie zamykała (nawet w czasie gry). Przyznam, że wcześniej z czymś takim się nie spotkałem (może za mało bywam na Zachodzie). Zachęcał do klaskania, falowania, odliczania do trzech itp., w sposób tak nachalny i nudny, że nie dało się tego znieść. Wniebogłosy wykrzykiwał odczytywane z kartki hasełka ("postawmy wspólnie legendarny dąbrowski mur", "nadajmy siłę serwisowi", "przećwiczmy liczebniki", "przygotowujemy klaskacze"), które błyskawicznie stały się niebywale nużące i denne.
Może tak to miało wyglądać, a tylko ja się nie znam? Nie wiem. Widocznie kibice są tak mało inteligentni, że nie wiedzą, kiedy bić brawo albo odliczać do trzech. Moim zdaniem, taki kierownik wiejskiego pikniku, pomysłem jest całkowicie chybionym i tylko psuje widowisko.
Jednak upierdliwca z mikrofonem obronił wynik, bowiem MKS podniósł się ze stanu 0:2, by doprowadzić do remisu i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w tie-breaku. Po raz pierwszy w obecnej edycji Ligi Mistrzyń. Fajnie dziewczyny grały, walecznie. Mnie w oko najbardziej wpadła włoska libero - Milena Stacchiotti, która nie dość, że bardzo dobrze przyjmowała, to i sympatycznie wyglądała (albo i odwrotnie). Azerski "Kolejorz" zatańczył dzisiaj dla Tauronu.
Ile książek przeczytałeś w minionym roku?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

ale baku miał Manon Flier;)
OdpowiedzUsuń