piątek, 31 sierpnia 2012

Uff... Śląsk Wrocław zakończył wakacyjną przygodę w pucharach

fot. demotywatory.pl
Sensacją pachniało już jesienią ubiegłego roku, gdy zespół Oresta Lenczyka zdobył mistrzostwo jesieni. Kilka miesięcy później w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności (czytaj: niespotykanej nieporadności rywali), potwierdziły się przedwiosenne przepowiednie ekspertów - Śląsk zdobył drugi w historii tytuł. Oby po raz ostatni.

O ile wiosną 2011 roku wrocławianie grali fajną, skuteczną piłkę, to 12 miesięcy później, po nie tak odległej przecież formie, zostały tylko wspomnienia. Śląsk punktował głównie na słabeuszach (Cracovia, Bełchatów), a przepustkę do eliminacji Ligi Mistrzów wywalczył dzięki serii trzech zwycięstw z rzędu, w ostatnich kolejkach Ekstraklasy (z Zagłębiem, Jagiellonią i Wisłą).

Mistrzem nie chciała być Legia, bał się Ruch, to sięgnął po niego Śląsk. Na przekór wszystkim. Na przekór własnej dyspozycji i marnemu potencjałowi. Lenczyk wreszcie zatriumfował, a kibice ze stolicy Dolnego Śląska mogli otworzyć szampany. Chłodzone od 35 lat, czyli ostatniego wygrania ligi.


Niemal tradycyjnie, mistrz Polski osłabił się przed eliminacjami do najbardziej elitarnych klubowych rozgrywek w Europie. Gdzieś do Rumunii uciekł Celeban, połamał się Fojut, bez żalu pożegnano Dudka, Madeja, Pietrasiaka i Wołczka. Postanowiono załatać dziury "wolnymi agentami": Grodzickim, Kowalczykiem i Patejukiem. Groszem sypnięto za Jodłowca, ale we Wrocławiu pewnie już plują sobie w brodę.

Przyznaję się bez bicia. Całe spotkania Śląska w pucharach widziałem tylko trzy: dwumecz z Buducnostią i pierwszą potyczkę z Helsingborgiem. Na więcej ochoty nie miałem, a że warunków do oglądania na dużym ekranie (telewizora) też nie, to sobie podarowałem. Na całe szczęście.

Co przegapiłem? Kolejne porażki. Wrocławianie dołożyli następne trzy i dzisiaj śmieje się z nich cała piłkarska Polska. 

Oto, jak mistrzowski Śląsk reprezentował kraj na europejskiej scenie:
- Buducnost Podgorica (w, 2:0, el. LM)
- Buducnost Podgorica (d, 0:1, el. LM)
- Helsingborgs IF (d, 0:3, el. LM)
- Helsingborgs IF (w, 1:3, el. LM)
- Hannover 96 (d, 3:5, el. LE)
- Hannover 96 (w, 1:5, el. LE)

Bilans: 6 meczów: 1 zwycięstwo, 5 porażek. Bramki: 7-17.



Lenczyk z bohatera momentalnie stał się zerem. Stracił kontrolę nad swoim zespołem, pogubił się w personaliach i taktyce, a na koniec zbłaźnił. Jak inaczej nazwać decyzję Oresta o wystawieniu w rewanżu z Hannoverem w pierwszym składzie Diaza, który kilka dni temu (no może kilkanaście) nazwał go "chujem"? W szatni, przy wszystkich. Najpierw zero szacunku ze strony podopiecznego, a za moment zero szacunku dla samego siebie. Jeśli nie w piątek, to w poniedziałek, po meczu z Ruchem, nauczyciel WF-u powinien pożegna się z posadą.

Ostatnio Śląsk regularnie dawał dupy na prawo i lewo. Dzisiaj skończył jak zgwałcona prostytutka. Odarty z szat, obnażony i pozostawiony na pastwę losu, gdzieś za naszą zachodnią granicą. Oby nigdy więcej się tam nie zapuszczał. Bo grozi to wstydem dla całego kraju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz